>>


W meczu ze Słowacją zabrakło nam cwaniactwa

czwartek, 16 października 2008 r.

Przegraliśmy ze Słowacją, bo zabrakło nam boiskowego cwaniactwa - uważa były reprezentant Polski, jeden z bohaterów legendarnego meczu z Anglią na Wembley w 1973 roku Mirosław Bulzacki.- Lepsze od nas drużyny cechuje to, że prowadząc jedną bramką nawet w słabszej dyspozycji potrafią ten wynik utrzymać. Tak jest chociażby z Włochami, którzy jak strzelą gola, to nie wypuszczą już zwycięstwa. Nam zabrakło ich cwaniactwa, gry na czas, wymuszania fauli itp. Do tego doszły błędy w obronie i przegraliśmy mecz, który powinniśmy wygrać - powiedział Bulzacki.

Podkreślił, że przy pierwszej bramce Artur Boruc zlekceważył sytuację, co nie powinno się zdarzać tej klasy bramkarzowi.

- W każdym meczu Boruc łapie mnóstwo piłek, których nie musi, a w tej sytuacji zlekceważył zagrożenie. Zamiast spokojnie "nakryć" piłkę pozwolił jej pójść w kozioł i stało się najgorsze. Piłka uciekła w bok i rywale nie mieli problemów ze zdobyciem gola. Druga bramka to była konsekwencja braku w kryciu i totalnego bałaganu w obronie - powiedział Bulzacki.

Dodał, że w środę w polskiej drużynie nie było zawodnika, który uporządkowałby grę, krzyknął na kolegów i zmobilizował ich do dodatkowego wysiłku. Zdaniem Bulzackiego, tym razem zupełnie nieudane były również zmiany.

- Nie wiem, jakie zadania otrzymali zmiennicy, jednak tylko do Łukasza Garguły nie można mieć większych zastrzeżeń. Pozostali nie wiedzieli, co mają robić. Te zmiany tylko rozproszyły zespół - wyjaśnił Bulzacki.

Jego zdaniem nie można Polakom zarzucić braku chęci i zaangażowania, jednak zawodnicy wyglądali na nie w pełni wypoczętych po sobotnim pojedynku z Czechami.

- Wszyscy chcieli grać, ale nic im nie wychodziło. Grali wolniej i mniej agresywnie niż w sobotę. Mogło to wynikać ze zmęczenia sobotnim meczem - powiedział Bulzacki.

Podkreślił, że przy właściwej regeneracji organizmu nie powinno być żadnych problemów z grą co trzy-cztery dni. Między spotkaniami zawodnicy muszą jednak więcej odpoczywać, niż trenować.

- Ja lubiłem grać dwa razy w tygodniu, bo wtedy mniej się trenowało, a więcej dawało z siebie podczas meczu. Gdy w krótkim okresie było do rozegrania kilka spotkań, to Kazimierz Górski nie robił normalnych treningów. Zamiast nich chodziliśmy na spacery i odpoczywaliśmy. Na "świeżości" zawsze zagra się lepiej, niż po ciężkim treningu - wyjaśnił Bulzacki.

Dodał, że dla niego pozytywnym aspektem pojedynku ze Słowacją był występ Grzegorza Wojtkowiaka.

- Zagrał poprawnie, nie popełniał błędów i widać, że w przyszłości będziemy mieli z niego wiele pożytku - powiedział Bulzacki.

źródło: onet.pl

 

 

 

 

Projekt graficzny Positive Design Przemysław Półtorak.
Opieka Krzysztof Baryła.
Wszelkie prawa zastrzeżone 2007 r.