>>


Pomogę przy naszym Euro!

środa, 9 stycznia 2008 r.

"Człowiek, który zatrzymał Anglię” kończy dzisiaj 60 lat
 
Z JANEM TOMASZEWSKIM rozmawia Piotr Wilczarek

Obchodzi Pan piękny jubileusz. Lata mijają, a wciąż większość sympatyków piłki nożnej, myśląc o najlepszym polskim bramkarzu w historii, mówi - Jan Tomaszewski.


- Po prostu miałem szczęście w życiu. Trafiłem pod skrzydła trenera Kazimierza Górskiego. On był prawdziwą "instytucją”, która "produkowała” nie tylko dobry futbol, ale i znakomitych piłkarzy. Dlatego my, jego podopieczni, również chyba staliśmy się jakąś taką jego namiastką. Dlatego wszyscy ze składu "Orłów Górskiego” pozostali w pamięci i sercach kibiców, a tego nie można kupić za żadne pieniądze. Ja jednak nie zgadzam się z tym, że byłem najlepszym bramkarzem w historii polskiej piłki.
 
Dlaczego?

- Bo nie ma tutaj wymierności. To nie jest skok wzwyż czy bieg na sto metrów. To jest zawsze subiektywna ocena i ja do tego nigdy nie przywiązywałem wagi, bo uważam, że "człowiek, który zatrzymał Anglię” składał się z dwunastu części: pana Kazimierza Górskiego i jedenastu zawodników, których on poukładał na boisku.
 
Obecnie najlepszym golkiperem jest Artur Boruc, który właśnie przedłużył kontrakt w Celtiku Glasgow. Dobrze zrobił?


- Doskonale. W tej chwili jest najlepszy w kraju i zauważalny w Europie, ale nie dlatego, że grał w reprezentacji Polski, ale dlatego, że został wypromowany przez Szkotów. Jako jedyny Polak zmieścił się wśród 110 najlepszych piłkarzy na liście rankingowej "La Gazzetta dello Sport”, bo na to zasłużył. Ale było też kilka jego gaf, powiedzmy obyczajowych, co nie przystoi tej klasy sportowcowi. Oczywiście wiem, że liga szkocka to nie Premiership czy Serie A, ale on jej i Celtikowi zawdzięcza wszystko. Pamiętajmy jednak, że nie tylko Celtic zrobił dużo dla Artura, ale też Artur dla klubu. Jeśli zaś chodzi o samą grę, nie jest ważne, czy ktoś gra w dobrej lidze, czy słabej... Możliwość popisania się umiejętnościami wszędzie jest taka sama.
 
Załóżmy, że jest Pan selekcjonerem kadry. Kogo oprócz Boruca powołałby Pan na finały Euro 2008?


- Dywagacje, czy Jurek Dudek ma jechać, czy nie, są dobre dla mediów. W tej chwili sytuacja jest idealna: Boruc jest numerem jeden, a numerami dwa i trzy - w dowolnej kolejności - są Tomasz Kuszczak i Łukasz Fabiański. To młodzi chłopcy, którzy muszą terminować przy Borucu. Wierzę, że za dwa lata będą już regularnie występować w Manchesterze United i Arsenalu. I to jest prawidłowa sytuacja z bramkarzami. Na miejscu Dudka nie wróciłbym jako rezerwowy. Bo on zasłużył się już naszej piłce i nie powinien tego rozmieniać na drobne. Ostatnio trochę nierozsądnie powiedział, że chciałby jechać na mistrzostwa Europy. Ile on ma lat? Otóż 34. Przy niepodważalnej pozycji Boruca wzięcie Dudka nic nie da, bo po co ma być drugi lub trzeci, a dla Kuszczaka i Fabiańskiego Euro 2008 może być świetnym doświadczeniem. Skoro zaś Jurek mówi, że powinien pojechać za zasługi, to ja mam dla trenera Beenhakkera propozycję - niech mnie weźmie jako trzeciego. Nie pomogę, nie zaszkodzę, a jeszcze mógłbym ich potrenować (śmiech).
 
Od prawie trzech lat rozprawiamy się już z aferą korupcyjną. We Wrocławiu trwa pierwszy z serii procesów, a Wydział Dyscypliny PZPN zapowiada negocjowanie kar z kolejnymi oskarżonymi klubami...

- Ja nie wiem, o co tutaj chodzi. Jak usłyszałem tydzień temu w debacie telewizyjnej, w której uczestniczyłem z panem Michałem Tomczakiem (przewodniczącym WD PZPN - przyp. red.), że są jakieś poufne rozmowy między Zagłębiem Lubin i Widzewem a Wydziałem, to dla mnie jest to bajka o prostytutce i orkiestrze. Ja przepraszam, ale poufne, to znaczy jakie? Przecież to wszystko powinno się odbywać przy otwartej kurtynie. Już rok temu powiedziałem, że jeszcze dwa kluby trzeba ukarać za udział w aferze: Widzew i Zagłębie. Wtedy Zbigniew Boniek mnie podał do sądu, Zagłębie zrobiło to samo i wszyscy twierdzili, że wygaduję głupoty. A ja mówiłem jasno, że trzeba ukarać prowodyrów i inicjatorów afery korupcyjnej, bo przecież wątek z lubińskim klubem w tle toczy się już od dawna. To nie sprawa Arki Gdynia była pierwsza, ale właśnie Zagłębia. Również sprawa fałszowania licencji Widzewa została ruszona w prokuraturze już dwa lata temu. Więc te tajne negocjacje mogą tylko doprowadzić do tego, że Wydział nie zdegraduje Zagłębia do trzeciej ligi, a Widzewa nie wykluczy w ogóle z rozgrywek. Decyzje miały zapaść 10 stycznia, ale podobno termin przesunięto o tydzień, bo te chore negocjacje się przedłużają.
 
Bierze Pan pod uwagę możliwość pozostawienia obydwu klubów w Orange Ekstraklasie?

- Niech mnie Pan nie rozśmiesza! Wówczas Arka, Górnik Łęczna, Zagłębie Sosnowiec i inne zdegradowane kluby powinny natychmiast wytoczyć sprawy sądowe, bo przecież będzie to świadczyło o tym, że ci, którzy rozpoczęli proceder są bezkarni, a prawo jest równe i równiejsze. I to tylko dlatego, że za Zagłębiem stał PiS, a za Widzewem - Boniek.
 
Zbigniew Boniek stanowczo zaprzecza, iż wiedział coś o korupcji. Jest to możliwe?


- Ja po prostu rozpłakałem się w tym momencie i to z dwóch powodów. Po pierwsze, szkoda mi Zbyszka, bo ten jego współudziałowiec oszukiwał go przez tyle lat. Ale z drugiej strony ponoć szczerze rozmawiał z panem Wojciechem Sz., który mu wszystko wyznał. To ja mam do Zbyszka pytanie, czy pan Wojciech Sz. w tych dwunastu ustawionych meczach, do których się przyznał, sam dawał pieniądze, czy robił to ktoś inny? Po drugie, jeśli Zbigniew Boniek twierdzi, że gdy jego klub spadnie, to stanie się to w doborowym gronie piętnastu drużyn, no to on wiedział o tej korupcji, czy nie wiedział?! Ja rozumiem, że na stałe przebywa w Rzymie, ale przecież nie na Księżycu. Więc jeśli mówi, że Widzew spadnie w tak zacnym gronie, to czemu jeszcze nie złożył do prokuratury żadnych doniesień?
 
Kolejna sprawa, która bardzo interesuje kibiców, to zamieszanie przy przetargu na prawa telewizyjne do relacjonowania Orange Ekstraklasy.


- Dla mnie to wszystko odbywa się na wariackich papierach. Przecież w tej chwili ten przetarg jest nie wiadomo na co! Najpierw zakończmy aferę korupcyjną. Ukarzmy Zagłębie i Widzew. Później zaś wprowadźmy "abolicję degradacyjną”. Jeśli zatem ja kupiłem mecz dla ŁKS, a pan dla Legii, to niech tylko nas wyrzucą, a kluby niech ukarzą jedynie finansowo, a nie degradacją z ligi. Inaczej zjemy się od ogona. We Włoszech mataczyło nie tylko pięć klubów. Ale tylko te ukarano i powiedziano: koniec, teraz będziemy eliminowali tylko ludzi. Prokuratura niech sobie prowadzi śledztwo i przez sto lat. Niech pokazuje nam kolejnych sprzedawczyków. Natomiast liga ma być stabilna. Bo teraz ITI i Polsat chcą kupić, ale kota w worku. Bo jeśli się okaże, że Legia i Wisła też uczestniczyły w aferze, to co? Przecież my nie wiemy, kogo zdegradują teraz czy za pół roku...
 
Kto powinien według Pana transmitować rozgrywki ligowe?


- Jest mi to obojętne. Ale to, co planują ITI z Polsatem, jest według mnie fenomenalne. Na całym świecie liga jest kodowana, ale gdyby wygrała ta opcja, byłby do niej lepszy dostęp, co służyłoby promocji. Canal+ jest zbyt zamknięty w sobie. Ale to tylko moje zdanie.
 
Wybiera się Pan na finały Euro 2008?


- Broń Boże! Nie jadę i mam jedną małą prośbę do działaczy PZPN. Dostaliśmy tylko 20 tysięcy biletów. Przy tak skromnej puli niech da pierwszeństwo kibicom. I o to apeluję!
 
Czego Pan sobie życzy na 60. urodziny?


- Tego, żeby moje dwie córki Paulina i Małgosia były szczęśliwe dzięki mnie. Chciałbym też 9 czerwca 2012 roku być dumnym jak paw po warszawskiej uroczystości otwarcia mistrzostw Europy. Zobaczyć, że my też potrafimy. W przyznanie nam organizacji Euro 2012 nie wierzyłem, ale teraz jestem do dyspozycji prezesa Michała Listkiewicza, czy sztabu organizacyjnego, jeśli tylko mógłbym w czymś pomóc. I w dzień, i w nocy!
 
Sto lat, Panie Janie!
Dziękuję za rozmowę.

Trybuna

 

 

 

 

 

Projekt graficzny Positive Design Przemysław Półtorak.
Opieka Krzysztof Baryła.
Wszelkie prawa zastrzeżone 2007 r.